Miłość mi wszystko wyjaśniła

Miłość mi wszystko wyjaśniła,
Miłość wszystko rozwiązała -
dlatego uwielbiam tę Miłość,
gdziekolwiek by przebywała.

A że się stałem równiną dla cichego otwartą przepływu,
w którym nie ma nic z fali huczącej, nie opartej o tęczowe pnie,
ale wiele jest z fali kojącej, która światło w głębinach odkrywa
i tą światłością po liściach nie osrebrzonych tchnie.

Więc w tej ciszy ukryty ja - liść,
oswobodzony od wiatru,
już się nie troskam o żaden z upadających dni,
gdy wiem, że wszystkie upadną.
[Karol Wojtyła]

6 czerwca 2008

embittered

Jak to jest? Jak to jest gdy na drodze którą wyznaczy sobie człowiek staje Ktoś jeszcze? Dlaczego tak trudno jest pogodzić się ze zmianą planów, a jednocześnie wierzyć w to że jeszcze nie wszystko jest stracone? Wiara człowieka jest niesamowita, lecz gdy jej brakuje, to wtedy jest niepokój, smutek, apatia... co jeszcze? Przez to że plany się zmieniają, człowiek może cierpieć, nie tyle na duchu, ale fizycznie, tak zwyczajnie, taki ludzki wymiar cierpienia... jak to jest kiedy siedzisz z nogą w szynie, boli, każdy przez gg sie pyta jak się czujesz... ale to nie to samo co rozmowa. Nie znoszę mojego komputera, a jednak jest on teraz moim oknem na świat... A dlaczego akurat TO przytrafiło się mnie? Przecież już zawierzyłem... Widać, być może tak ma być, może to jakiś rodzaj testu, próby, a może to przypadek? Czuje się samotny. I co z tego, że każdy się martwi o mnie - a raczej o to czy pojadę do Tarnowa. Nie ja to ktoś inny. Powtórzę kolejny raz. Dla mnie ważna jest autentyczność. Już wolałbym być samotnym ciągle, ale mieć świadomość swojego wyboru, niż oczekiwać bezsensownie na wyciągniętą rękę drugiej osoby, wyciągniętą tylko dlatego, że tak trzeba, a nie z własnej woli... Jedyne, co mi pozostało to ufać... zatem ufam...

1 komentarz:

Phosphoros pisze...

"Jedyne, co mi pozostało to ufać... zatem ufam..."

A zatem ufaj...